Każdy z mężczyzn, raz w życiu stanie przed wyzwaniem zrobienia zakupów dla małżonki. Czy to będą podpaski, czy rajstopy, bez znaczenia, każdy z męskiego przedstawicielstwa gatunku homo sapiens, zachowa się w identyczny sposób. Zgłupieje.
Kupiłem lakier do paznokci, ale łatwo nie było
Historia tej małej tragedii zaczęła się od niepozornego wypadku w pracy. W pewien piątek moja małżonka postanowiła zostać odrobinę dłużej w pracy. Nie było by to nic złego, gdyby nie to, że wieczorem mieliśmy zaplanowane wyjście na miasto ze znajomymi. Dziecko cudownie udało nam się „sprzedać” babci, więc zabawa miała planowo trwać do rana. Niestety ta chwila dłużej w pracy, przerodziła się w prawie trzy godziny. Z racji, że kobiety potrzebują nieznacznie więcej czasu na przygotowania, szybko zostało mi przekazane, że przed wyjściem koniecznie, musimy jechać do sklepu po lakiery do paznokci. Jako kochany mąż przekazałem, że chętnie pojadę i zrobię odpowiednie zakupy. Szybka instrukcja co do marki i koloru i zaraz byłem w drogerii. I od tego momentu zaczęły się problemy. Kontakt z żoną się urwał, ponieważ całkowicie musiała oddać się sprawie, która wyszła na światło dzienne. Jako jedyny facet, stałem jak palec na środku alejki z lakierami. Były błyszczące, matowe, z odżywką, bez formaldehydu, bez ftalanów i jeszcze inne rodzaje. Konkretnej marki nie znalazłem, a kolor miał być malinowy. I tu kolejny problem. Jestem małym, ale jednak, daltonistą. Jasny zielony od ciemnego niewiele na moje oko się różni. Złapałem więc dwa najbardziej różowe lakiery do paznokci i wróciłem do domu.
Całe szczęście lakier okazał się wystarczający i był odpowiedni do kreacji. Zapowiedziałem jednak, że nigdy więcej nie będę robić tego typu zakupów, tym bardziej że gdyby nie pomoc ekspedientki, to równie dobrze mógłbym kupić zmywacz i się nie zorientować.