Coraz więcej osób w Polsce daje się nabrać na polisolokaty. Szacuje się, że aż 5 milionów ludzi w naszym kraju posiada taki produkt. Niestety jest to produkt finansowy toksyczny, czyli taki, który wbrew pozorom nie przynosi żadnych zysków.
Czym różni się polisa i ubezpieczenie od lokaty?
Wiadomo, że polisolokaty reklamowane są w wielu miejscach – również w mediach. Sprzedawcy polisolokat nazywają je polisą na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Z prawdą ma to jednak niewiele wspólnego. Oszustwo w zakresie polisolokat wcale nie jest skomplikowane. Polisy tego typu sprzedawało się wcześniej zamiast lokat. Lokaty znamy przede wszystkim z banków i nie należy mylić tych dwóch pojęć – to nie jest to samo! Polisa sprzedawana była przede wszystkim przez banki, które nie cieszyły się popularnością wśród klientów. Są to tzw. nieuczciwe banki, które zarabiają na naiwności ludzkiej. Dla klienta było to bardzo ciekawe rozwiązanie. Klient był przekonany, że jego pieniądze trafiają nie tylko na lokatę, ale również idą na ubezpieczenie. W ten sposób polisolokata miała obejmować dwa w jednym. Nic bardziej mylnego – polisolokata nie jest ani jednym ani drugim, dlatego nie można dać się na nią nabrać. Polisolokata miała być produktem w pełni bezpiecznym dla klienta. Teraz wiadomo, że polisolokata to oszustwo, ale nadal wiele osób daje się w to wciągnąć. To polisolokata miała zapewnić klientowi oszczędności. Rzeczywistość jest jednak inna, bo na polisolokacie można tylko stracić. Ta ryzykowna gra kończy się zazwyczaj porażką klienta, który korzysta z polisolokaty.
Straty finansowe mogą być naprawdę spore – wiele zależy od tego, jakie są zasady konkretnej polisolokaty w danej jednostce. Nigdy nie należy dać się zwieść oszczędnościami i propozycją połączenia lokaty i ubezpieczenia.